Skip to main content

Śladami pamięci mojej siostry Barbary. Dzień 9 i 10

11-12.06.2012 r.

Zmęczenie daje o sobie znać coraz bardziej. Spałem do godz. 9:00. Po śniadaniu idę do banku, wymieniam pieniądze i rozliczam się z hotelem. O godz. 2:00 w nocy będę opuszczał hotel i nikt nie robi żadnych problemów z tego powodu. Płacę tylko za ostatnie pół doby. Taka przychylność w hotelu spotyka mnie pierwszy raz w życiu. Pakuję się i odpoczywam do południa. Po raz pierwszy oglądam jakieś mecze Euro 2012.

W godzinach popołudniowych przyjeżdża do hotelu ekipa reporterska TV Kazachstan 1. Zabierają mnie do miasta. Na promenadzie przy Iszymie z pięknymi widokami na nową Astanę spotykam Galinę i Gulmirę. Rejestrują zaimprowizowany spacer po bulwarach. Reżyser i dziennikarka prowadzą wywiad ze mną na temat wrażeń, jakie zrobiła na mnie Astana.

Program jest przygotowywany do bloku świątecznego z okazji święta Astany i emitowany będzie w dniu 06.07.2012 r. Szkoda, że w swoim archiwum nie posiadam filmu z tego reportażu. Mam tylko tekst, jaki znalazł się przy tej okazji i został przysłany mi przez ambasadę.

Wieczorem idziemy z Galiną i jej przyjaciółką na spacer i pożegnalną kolację do restauracji. O godz. 2:00 Radżan zabiera mnie z hotelu i odwozi na odlegle lotnisko. Żegnamy się, jest noc, ja mam jeszcze dwie godziny do odlotu.

Lotnisko jest duże i nowoczesne. W hali odpraw znajduje się tylko jeden czynny kiosk z kawą i „czymś tam”. Nie można jednak w nim zapłacić kartą lub walutą. Przyjmują tylko lokalne tenge, więc zostaję bez kawy kolejną noc. Mam nadzieję, że może w strefie wolnocłowej będzie lepiej. Po odprawie biletowej służba graniczna nie wpuszcza pasażerów do strefy wolnocłowej przez godzinę. Przyczyny znane są tylko im. Przechodzę szczegółową kontrole bagażu, bo prześwietlenie wykazało, że mam dużo elektroniki (dwie kamery i aparat fotograficzny).

Pomimo potwierdzonej rezerwacji miejsc jeszcze w Polsce otrzymuję ciasny fotelik w samym końcu samolotu. Interwencja jest bezskuteczna. Wylot samolotu z Astany opóźnia się o godzinę. W Kijowie kolejny samolot do Pragi przez długi czas pozostaje zdjęty z planu odlotów. Jest nerwowo, dotyczy to zwłaszcza tych pasażerów, którzy mają kolejne przesiadki. Obok mnie siedzą pasażerowie, którzy już w Kijowie, z powodu opóźnień, utracili połączenie i oczekują już od kilkunastu godzin. Korzystamy z usług przewoźnika AeroSvit. Wreszcie lecę.

Po południu ląduję w Pradze. Czeka na mnie Łukasz i zawozi do domu. Mam przed sobą uporządkowanie tych wszystkich przeżyć. Na razie muszę odpocząć i przemyśleć wszystko. To była podróż śladami pamięci mojej Siostry Barbary.

Andrzej Młynarek z gołębiem na ulicy Kijowa

Facebook Comments Box